środa, 27 marca 2013

Od Exim

Byłam dziś dosyć zła. Nic się nie działo. Ani żadnych królików ani jeleni. W końcu stwierdziłam, że przejdę się do lasu. To był dobry pomysł. Złapałam trzy króliki i jelenia. Nic więcej nie chciałam. Choć może chciałam przygody. Nagle z nieba spadla jakaś wilczyca.
- Kim jesteś?- Spytałam.
- Och jestem Vili. Mów mi Vi.- Powiedziała otrzepując się z piasku.
-Acha. Co robisz na mojej watasze?!- Spytałam Vi.
- Ja spadłam bo latałam. Nie wiedziałam, że tu są wilki i w ogóle wataha. Ja już wracam jak chcesz.- Odparła Vi.
- Nie zostań chwilkę. Czy mogę się przelecieć z tobą?- Spytałam.
- O tak. Trzymaj się moich łap i nie puszczaj.- Odparła Vi.

- AAAALE FAJNIEEE!- Zawyłam.
- No nie.- Odparła Vi.

Po locie Vili poszła (odleciała) do swojej watahy a ja poszłam do swojej. Ale to nie był koniec naszej przyjaźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz